Korzystające aktywnie z Internetu nastoletnie blondynki, niezależnie od płci i metrykalnego wieku, lubią umieszczać w swoich opisach GG, czatach, stronach jakieś mądrości życiowe, które podobno są dla nich ważne. W czasie dyskusji z koleżankami z klasy (broń Boże z podwórka!) deklarują zamiar skończenia ciekawych studiów i wyjścia za mąż za przystojnego, inteligentnego i wesołego człowieka.
Nadchodzi jednak w pewnej chwili taki moment, kiedy blondynka zauważa z przykrością, że świat realny różni się od wirtualnego i jej święte i wieczne zasady mają się nijak do rzeczywistości, w której biorą aktywny udział pogardzane brunetki. Nasza blondynka jest w rozkroku, bo z jednej strony dobrze się czuje w towarzystwie innych blondynek w czasie zabawy w wymyślony (czwarty z kolei) dom lalek, ale niestety zaczyna coraz bardziej doskwierać głód.
Jedynym sposobem na przeżycie jest wyłączenie na chwilę komputera i pójście na przykład po jakąś pożyczkę do rodziców. Starzy są naiwni i wystarczy im jakiś kit wcisnąć i 300 zł trafia do kieszeni.
Ostatnio nasza blondynka dowiedziała się na czacie, że stary, upierdliwy i obleśny szkolny portier zorganizował jakiś konkurs. Ten portier był znany z tego, że nęcił naiwne pierwszoklasistki do swojej kanciapy i za pokazanie tego i owego dawał parę złotych.
No cóż. Ileż czasu można się bawić ciągle w tym samym, ciągle topniejącym, towarzystwie. Blondynka po chwili zastanowienia zrobiła się na bóstwo, „niechcący” skasowała swój opis na GG i przy pomocy koleżanek udało jej się konkurs wygrać. Portier okazał się całkiem sympatycznym człowiekiem i blondynka nie wykluczyła ponownego odwiedzenia go w jego kanciapie. Koleżankom przysięgła, że nie zapomniała zasad i jak zauważy w kanciapie nieświeżą pościel to natychmiast to na czacie wytknie.